O tym czy lewica w Polsce ma atrakcyjną ofertę dla mieszkańców, in-vitro,
emeryturach mundurowych i wyborach samorządowych Michał Kaczmarek
rozmawiał z Sekretarzem Sojuszu Lewicy Demokratycznej w
Województwie Zachodniopomorskim i wiceprzewodniczącym FMS Damianem Syjczakiem.
Ile osób poniżej trzydziestego roku życia jest w Sojuszu Lewicy
Demokratycznej w Szczecinie?
Około
15% wszystkich członków partii.
Jak się Pan czuje jako jeden z nielicznych młodych pośród dinozaurów? Nie
wierzę, że ekscytuje Pana temat emerytur mundurowych i obrony
postkomunistycznych nazw ulic.
To
nie jest tak, że w partii politycznej powinny być tylko osoby młode. Partia
jest zrzeszeniem ludzi, których łączą wspólne idee i pomysły. W SLD mamy cały
przekrój wiekowy – od osób, które dopiero co ukończyły 18 lat, po starsze i
doświadczone. Wszyscy się lubimy i szanujemy. Myślę, że dzięki temu możemy
zajmować się wieloma tematami od spraw światopoglądowych, przez gospodarkę, po
kwestie historyczne. A jeżeli władza zmienia nazwę ulicy, to dotyczy też to
młodych ludzi, którzy będą musieli wymieniać dokumenty itd. Sprawa emerytur
wpływa na całe rodziny. Jeżeli ojcu czy dziadkowi została przez PiS bezprawnie
odebrana emerytura, to cierpi na tym cała rodzina. Dziś PiS krzywdzi tę grupę,
a jutro może wojsko, nauczycieli, czy kolejarzy… Do emerytów podchodzimy z
szacunkiem i konkretnymi propozycjami, jak np. podniesieniem najniższej renty i
emerytury do poziomu płacy minimalnej, czyli ponad 2100 zł miesięcznie.
Europejska lewica definiowana jest jako młoda, aktywna, postępowa. Mam
wrażenie, że SLD jest lewicą konserwatywną. Nie gryzie to Pana? Nie brakuje w
SLD nowoczesności?
SLD
nie jest partią konserwatywną, to bardziej kreacja, którą od wielu lat tworzą
różne media, chcąc nas zdyskredytować. Jesteśmy otwarci światopoglądowo, mówimy
wprost o równości i przeciwdziałaniu dyskryminacji, czy świeckim państwie. To
chyba jednak nie budzi takich emocji, jak kwestie historyczne, które są spoiwem
prawicy, od PO do PiS. Żołnierze wyklęci, negowanie wszystkiego co było przed
1989 r. – to ich paliwo.
Lewica też mogłaby mieć takie spoiwo. Nie widziałem jednak nastolatków
broniących Pomnika Wdzięczności czy nazw ulic zdefiniowanych jako
komunistyczne.
Może
to nie są kwestie, które rozgrzewają emocje młodych ludzi o postępowych
poglądach? Są jednak inne tematy, które środowiska młodego pokolenia lewicy
biorą na sztandary, co pokazały Czarne Protesty, kiedy tłumy osób wyszły na
ulicę i wyraziły sprzeciw wobec zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Jako SLD
niezmiennie postulujemy wprowadzenie prawa do przeprowadzenia legalnej aborcji
do 12 tygodnia ciąży. Jesteśmy za wolnym wyborem. Państwo nie ma prawa narzucać
kobietom tej decyzji, tylko powinno stworzyć możliwość wyboru.
Kto w temacie in vitro w Sejmiku Województwa jest uzurpatorem tematu? SLD
czy Marszałek Województwa?
Przede
wszystkim cieszę się, że w końcu in vitro będzie finansowane z budżetu
województwa. Jednak mogliśmy zrobić to już w 2013 r., bo wtedy radni SLD
złożyli projekt uchwały w tej sprawie. Według naszych wyliczeń, gdyby PO wtedy
zgodziła się na przyjęcie uchwały, do dzisiaj na świat mogłoby przyjść ponad
100 dzieci, nowych mieszkańców regionu! Radni PO jednak odrzucili nasz projekt.
Do tematu wróciliśmy w 2017 r., kiedy PiS wygasiło rządowy program in vitro. I
ponownie napotkaliśmy opór ze strony PO – najpierw nie chcieli poddać wniosku
pod głosowanie, a gdy ostatecznie Dariusz Wieczorek zgłosił projekt podczas
sesji, to radni PO zagłosowali przeciw lub wstrzymali się. A tu nagle mówią, że
chcą dofinansowywać in vitro.
Może projekt Platformy był po prostu lepszy?
Nie,
on jest gorszy, ale jak podkreśliłem, dobrze, że jako województwo robimy
pierwszy krok w tej sprawie. Projekt SLD zakładał, żeby finansować zabiegi in
vitro w szpitalach wojewódzkich, czyli tych, które podlegają pod marszałka.
Dzięki temu mielibyśmy pełną wiedzę na temat jego realizacji i efektów. Projekt
PO to 50% dofinansowania, ale tylko w samorządach, które również będą chciały
finansować zabiegi. Dziś to tylko Szczecinek.
Na pewno to Sejmik powinien zajmować się tą sprawą? Może to jest wchodzenie
w pewien polityczny magiel. Kiedyś byliśmy na nie, ale teraz PiS jest na nie,
więc będziemy na tak?
Takie
kwestie powinno regulować Ministerstwo Zdrowia, ale niestety tak nie jest, więc
do gry musi wejść samorząd. Niestety, obecny rząd coraz częściej narzuca obywatelom
jak mają żyć…
Wyobraża Pan sobie Dariusza Wieczorka idącego na czele Parady Równości?
Wyobrażam
sobie.
Naprawdę?
Kilka
lat temu jako młodzieżówka SLD współorganizowaliśmy Szczecińskie Dni
Różnorodności. Wydarzenie cieszyło się sporym zainteresowaniem. Słyszałem, że
teraz jest plan organizacji Parady Równości w Szczecinie i myślę, że jako SLD
weźmiemy w niej udział.
4% ma Dawid Krystek jako kandydat na Prezydenta Szczecina.
Kampania
się zaczyna. Demokracja polega na słuchaniu i rozmawianiu. Dla polityków
demokracja polega także na zabieganiu o poparcie. Nie chcę wchodzić w szczegóły
tego sondażu, bo sam Pan wie, że został przeprowadzony na grupie 300 osób, a to
mało reprezentatywna liczba, jak na 400 tys. miasto. Ale to nie jest ważne!
Dawid ma teraz może 4%, a może 10%, a może cztery razy więcej. I co, czy po
jednym sondażu mamy iść do domu? Powiedzieć, że jak jest jeden sondaż, w którym
mamy 4%, to rezygnujemy ze wszystkich naszych projektów? Wybory odbędą się
jesienią, a prezydenta wybiorą wszyscy mieszkańcy. Mam nadzieję, że będzie to
osoba, która zrealizuje ambicje Szczecinianek i Szczecinian. Potrzebujemy
prezydenta, który będzie gwarantem naszego dobrego rozwoju, a nie ulubieńcem
sondaży pół roku przed wyborami. Choć już teraz w innych sondażach SLD notuje
nawet 16% poparcia! To dla nas duża odpowiedzialność i motywacja dla całej
partii, by w kampanii spotkać się z jak największą liczbą ludzi, wysłuchać ich
oczekiwań i przedstawić swoje propozycje.
SLD nie krytykuje głośno Prezydenta Piotra Krzystka.
Oczywiście,
że krytykuje, ale za to, co jest robione w mieście źle. Nie jesteśmy totalną
opozycją. Ostatnio głośno mówiliśmy o źle zarządzanej spalarni odpadów, czy
braku logiki w remontach dróg, kiedy rozkopuje się jednocześnie kilka ulic
znajdujących się obok siebie, co powoduje gigantyczne korki. Nie podoba nam się
też nowa lokalizacja Masztu Maciejewicza na bulwarach.
Drzewa są w mieście wycinane. PO czy miejscy aktywiści są tym tematem mocno
podekscytowani. SLD był w koalicji z Zielonymi, a dzisiaj nie zabiera głosu w
tej sprawie.
Myślę,
że zamiast politycznych happeningów trzeba znaleźć i rozwiązać problem,
spowodować, aby osoby odpowiedzialne za to, nie wydawały bezmyślnie zgód na
wycinkę. A wiele zgód wydają przecież jednostki podległe marszałkowi, który
jest szefem PO w mieście. Z jednej strony PO jest więc oburzona, z drugiej
wydaje zgody. Jaka jest więc ich polityka?
Kolejny raz schodzi Pan na temat Platformy. Jak pytam PiS, to słyszę o
złych rządach PO. Jak rozmawiam z politykiem PO, to nie ma zdania bez
nawiązania do PiS i Kaczyńskiego. Dzisiaj rozmawiam z młodym działaczem SLD i
słyszę tylko o PO.
Panie
redaktorze, chciałbym mówić o PO, PiS, Kaczyńskim i całej reszcie tylko na
lekcjach historii, ale oni nadal rządzą i ponoszą odpowiedzialność za nasz kraj
i nasze województwo. Oburza mnie hipokryzja PO. Z jednej strony uśmiechają się
do ludzi i wszystko obiecują, ale jak przychodzi sprawdzam, to zachowują się
zupełnie inaczej, a często w sprawach światopoglądowych czy historycznych idą
ręka w rękę z PiS. Trzeba to pokazywać, a nie udawać, że problem nie istnieje.
Bądźmy uczciwi. SLD i PiS głosują w Sejmiku razem przeciwko PO. To jest
zwiastun koalicji?
Zarówno
SLD, jak i PiS są w Sejmiku w opozycji do PO, a w opozycji nie ma koalicji. Jak
głosujemy przeciwko absolutorium dla marszałka, to nie żeby robić jakieś
porozumienie z PiS, tylko żeby sprzeciwić się obecnym rządom w regionie. Od PiS
różni nas jednak to, że potrafimy wspierać dobre pomysły, tak jak wspomniane in
vitro.
Na koniec pytanie o sprawę, która ostatnio bardzo angażowała młodych ludzi.
Picie alkoholu na bulwarach to dobry pomysł?
Nie
rozumiem tego całego zamieszania, przecież wystarczy wyjechać do innych
europejskich miast, w których w większości można wypić piwo czy wino pod
chmurką. Część polityków obawia się, że jak pozwolimy na picie w miejscu
publicznym to będą tragedie, wielkie patologie i w ogóle samo zło. Nie zgadzam
się z tym, dajmy szansę mieszkańcom. Przestańmy w końcu zakazywać, a zacznijmy
pozwalać. Budujmy Szczecin na wzajemnym zaufaniu!
Dziękuje za rozmowę